Adventurer

Co by było, gdyby się okazało, że Indiana Jones pochodzi z Polski? Jeśli nie możecie sobie tego wyobrazić, powinniście koniecznie zagrać w Adventurera.

To projekt rodzimego The Farm 51, który wygląda jak połączenie "Indiany Jonesa", Uncharted i pierwszoosobowej strzelanki. Lata trzydzieste, naziści, archeologia, wyprawy w nieznane, wędrówki po dżunglach - oto Adventurer w wielkim ogóle. A w szczególe...

Scenariusz gry został osadzony w 1938 roku. Jego bohaterem mianowano pewnego prywatnego detektywa, który udaje się w podróż, by odkryć tajemnicę związaną z odłamkami pewnego meteorytu. Ów meteoryt podobno daje nadludzkie moce, stąd interesuje się nim nie tylko protagonista, ale również wielu antagonistów, z nazistami na czele. Dochodzi więc do wyścigu, w którym na szali znajdują się losy ludzkości. Jeśli bowiem artefakt wpadnie w niepowołane ręce, może się to naprawdę źle skończyć.

Reklama

Pierwsze screeny z Adventurera prezentowały dżunglę gdzieś w Ameryce Środkowej, ale nie będzie to jedyna lokacja, którą odwiedzimy po drodze do szczątków meteoru. Autorzy szykują nam także podróż na gorącą niczym rozstrzelany karabin Saharę czy na mroźną jak spojrzenie nazisty Arktykę. Do naszych głównych zadań mają należeć: eksploracja, walka i rozwiązywanie zagadek. Pomiędzy tym wszystkim znajdą się śmiercionośne pułapki, które będziemy musieli omijać. Całą akcję - w przeciwieństwie do przytaczanego Uncharted czy choćby do Tomb Raidera, którego Adventurer również zdaje się przypominać - będziemy obserwowali z oczu głównego bohatera.

W starciach z wrogiem wykorzystamy około 30 rodzajów broni. Część z nich rzeczywiście była w użyciu w okresie drugiej wojny światowej, ale postrzelamy także z giwer, których używano jeszcze przed największym konfliktem w dziejach. W arsenale pojawi się m.in. pistolet maszynowy Suomi czy samopowtarzalny Roth. Oczywiście nie zabraknie także dodatków w postaci granatów czy lasek dynamitu. Nasz bohater będzie mógł nieść jednocześnie tylko trzy typy broni. Ponadto będzie wyposażony w notatnik (z zapiskami na temat wyprawy), latarkę oraz kompas.

Z przeciwnikami będziemy sobie mogli radzić także na bardziej wysublimowane sposoby. Przydadzą nam się do tego różnorodne pułapki, które będziemy mogli zastawić i aktywować, gdy zauważymy wroga. Wśród nich znajdziemy klasyczne gadżety, takie jak wielkie głazy, zapadnie czy ukryte kolce.

Podróżując po świecie, będziemy także zbierać różne skarby. Przy ich poszukiwaniu przyda się kompas, który wskaże nam, gdzie znajduje się coś cennego. To dzięki temu, że okruchy będącego naszym celem meteorytu są silnie namagnesowane. Naturalnie, chęć zdobywania "znajdziek" będzie skutkowała kolejnymi spotkaniami, w których trzeba będzie użyć broni, w tym np. z mumiami.

Adventurer będzie grą głównie singleplayerową (przejście kampanii ma nam zająć około siedmiu godzin), ale znajdziemy w niej także opcję wieloosobową. Nie mamy jednak póki co żadnych informacji na jej temat.

Wyścig po odłamki meteorytu rozpocznie się w przyszłym roku, w bliżej nieokreślonym terminie. Wezmą w nim udział posiadacze pecetów oraz Xboksów 360. Kto się na to pisze? Ja na pewno!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy