Twój kot kupowałby tę aplikację. My ją testujemy!

Od dwóch dni mam takie dziwne uczucie, że coś powinienem był zrobić, a nie wiem co. Wreszcie sobie przypomniałem: miałem napisać wam o Games for Cats, czyli najlepszej i najsłodszej aplikacji na iPada, jaka do tej pory powstała...

Games for Cats to zestaw minigierek na iPada, które pokocha każdy kot. Wystarczy, że obejrzycie film poniżej newsa, a zrozumiecie dlaczego i na pewno się ze mną zgodzicie.

Okazuje się jednak, że twórcy gry - Hiccup - sprzedawali do niej DLC za 99 centów. Dostępne z poziomu gry, łatwe do kupienia w odpowiednim menu. Tak łatwe do kupienia, że dodatkowy poziom mogli zafundować sobie przypadkiem wszyscy gracze. Znaczy - koty.

Reklama

Użytkownicy, oczywiście, nie docenili tego wspaniałego żartu i poczucia humoru Hiccup i bardzo się wściekli. Niektórzy podobno sugerowali nawet, że studio zmanipulowało koty i wrobiło je w kupowanie DLC!

Sprawa rozeszła się jednak po kościach, bo do gry szybko wypuszczono łatkę. Teraz żeby kupić dodatkowy poziom za 99 centów trzeba przejść szybki sprawdzian determinujący gatunek kupującego. Trzeba położyć swoją rękę na ekranie i przytrzymać palce w jednym miejscu przez kilka sekund.  Jak macie iPada - sprawdźcie. 

Jeden z naszych redaktorów postanowił przetestować aplikacje na swoim kocie, rezultaty były dosyć ciekawe...

Na początku zwierzak nie był specjalnie zainteresowany zabawą, zamiast tego położył się, po czym wstał i zaczął ocierać o nogi właściciela i o samego iPada. Po chwili wydawało się, że domowy pupilek zaczął zwracać większą uwagę na grę, jednak nie trzeba było długo czekać, żeby zauważyć, że w rzeczywistości ten potraktował sprzęt Apple jako całkiem wygodną poduszkę pod swoją głowę. 

Doszliśmy do wniosku, że może uda nam się go zachęcić do współpracy, karmiąc go jego ulubionym przysmakiem, a póki co grę uznaliśmy za niedziałającą.

Po przekąsce nastąpił przełom - można powiedzieć, że ruszyliśmy z miejsca. Kiełbasa - tak wabi się kot - zdobył 100 punktów. Oczywiście zupełnie niechcący - po prostu przeszedł się po tablecie w celu dalszego ocierania się o kolano właściciela.

Po najedzeniu się i czynnościach fizjologicznych - tak, by nic go nie rozpraszało - wreszcie zainteresował się właściwą grą. Nie, żeby chciał zdobyć punkty - to rozrywka dla plebsu, a on jest myślicielem. Gapił się kilka minut wnikliwie na ekran, po czym pacnął go łapą i odpalił jakąś opcję autoryzacji gry. Okazało się, że e-sportowca z niego nie będzie, ale specjalista od IT jak najbardziej.

A wy już sprawdzaliście, jak wasze zwierzątka reagują na popularną aplikację Games for Cats? Dajcie znać w komentarzach. Przy okazji, ze swojej strony zapewniamy, że żaden kot nie ucierpiał podczas testowania gry Games for Cats.

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy