The Wolf Among Us - recenzja

Telltale Games właśnie zakończyło pierwszy sezon The Wolf Among Us. W każdy z pięciu odcinków miałem przyjemność grać na bieżąco, ale dopiero teraz, kiedy wszystkie mam za sobą, z czystym sumieniem mogę polecić ją... właściwie każdemu, kto zna język angielski.

Z błyskiem oczach i świerzbiącymi palcami czekałem na chwilę, w której usiądę do napisania tej recenzji. Jednocześnie, niezależnie od ekscytacji, recenzent nie powinien dawać się ponosić emocjom związanym z danym tytułem, tak, by pozostać rzetelnym. Na szczęście jednak recenzja to forma pozwalająca na subiektywizm, a The Wolf Among Us nie zostawia po prostu zbyt dużego pola do krytyki. Pozwolę więc sobie zacząć od zdania: Dla takich produkcji gram na smartfonie.

Reklama

Bez gier pokroju The Wolf Among Us platformy mobilne byłyby znacznie uboższe. Jeżeli jakimś cudem nigdy nie słyszeliście o tym tytule, wyjaśniam: jest to gra studia Telltale Games, jednego z najbardziej popularnych ostatnimi czasy studiów zajmujących się tworzeniem przygodówek. Odpowiedzialni są między innymi za powstanie growego The Walking Dead, ale też Sama i Maksa, Powrotu do Przyszłości i wielu innych. W przyszłym roku na warsztat biorą Grę o Tron.

The Wolf Among Us opowiada historię Bigby Wolfa, czyli wilka z takich baśni jak ta o Kapturku czy Trzech Świnkach. Zły Wilk przestał jednak być zły i w Fabletown – mieście, do którego w ludzkiej formie trafiły postacie z baśni – pełni rolę szeryfa. Mieszkańcy nadal się go boją, co w pewnym stopniu ułatwia mu pracę, ale zła prasa wyraźnie mu nie służy i dlatego próbuje odzyskać (czy raczej pozyskać) dobre imię, działając w obronie sprawiedliwości. A działać trzeba sporo, bo choć Fabletown zamieszkują postacie z baśni, świat The Wolf Among Us przepełniony jest przemocą, korupcją, prostytucją i tak dalej.

Mniej więcej tak przedstawia się zarys fabularny Wilka. Dodajcie do tego klimat lawirujący gdzieś pomiędzy Watchmen a Drive i będziecie wiedzieli, czego się spodziewać. Postacie są rewelacyjne, dialogi jeszcze lepsze, fabuła – zależnie od odcinka – daje radę albo kompletnie zwala z nóg. Słowem – ta gra ma wszystko, czego oczekujecie od współczesnej przygodówki, ale na tym nie poprzestaje i oferuje znacznie więcej. Podejmujecie wybory moralne, które mają wpływ na kwestie poboczne (na przykład to, która postać trzecioplanowa przeżyje, a która nie) i choć najważniejsze decyzje o kierunku historii podjęto już za nas, cały czas macie wrażenie, że jest to wasza własna przygoda.

Przytoczę przykład bez spoilerów: w pewnym momencie podczas sekwencji walki (polegającej głównie na gestach i pukaniu w odpowiednie miejsca z odpowiednią precyzją i refleksem), emocje wzięły górę i przeholowałem – twórcy w sprytny sposób nagle kazali mi podjąć decyzję, a ja podjąłem taką, której później się wstydziłem. Autentycznie czułem się źle z tym, co zrobiłem – jako postać w grze! – i postanowiłem powrócić do ostatniego checkpointa, by powtórzyć wszystko, dokonując już właściwego wyboru.

Dzięki temu prostemu acz genialnemu zabiegowi, grając w przygodówkę na smartfonie z pozornie minimalną interakcją, wczułem się w rolę znacznie bardziej niż w jakimkolwiek erpegu na konsoli czy strzelance na PC. Tego spodziewajcie się po The Wolf Among Us. Mimo kilku pomniejszych problemów z przycinaniem czy gubieniem klatek, jest to gra bliska ideału. Czekam na zapowiedź drugiego sezonu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy