Monsters Ate My Condo

Nieczęsto zdarza się dorwać w App Store gry tak zwariowane, jak Monsters Ate My Condo. Po kilkunastominutowej rozgrywce poczułem się jak po zejściu z rollercoastera.

Stała się prawdziwa katastrofa. Cztery ogromne potwory zaatakowały bliżej nieokreślone miasto, a dokładnie jeden, niekończący się wieżowiec, pełen różnokolorowych condo, czyli zajmujących całe piętro mieszkań. Stwory są wiecznie nienażarte. Aby powstrzymać ich rozbój, trzeba je karmić piętrami, najlepiej pasującymi kolorystycznie. Jeśli poczęstujemy potwora mieszkaniem w innej barwie, rozzłościmy go. Po przekroczeniu granicy złości stwór się wścieknie i zniszczy cały budynek.

Reklama

Obsługa tej szalonej gry jest prosta, choć nie tak łatwo ją precyzyjnie opisać. Na ekranie cały czas znajdują się: budynek z dobudowującymi się nieustannie piętrami (spadają z nieba) oraz dwa stwory - jeden po lewej, a drugi po prawej. Aby nakarmić tego z lewej, należy nacisnąć wybrane piętro i przesunąć je w lewo za pomocą palca. Analogiczną czynność trzeba wykonać, by poczęstować stwora po prawicy. Po brzegach ekranu widzimy paski reprezentujące wkurzenie obu monstrów, wśród których znalazł się między innymi zwariowany, niebieski jednorożec czy jednooki, ubrany na zielono stwór, wyglądający, jakby go wyciągnięto na siłę z Oktoberfestu. Poza tym, pozbywać się pięter możemy, układając je w co najmniej trzyelementowe serie. Poza mieszkaniami w wieżowcu występują także specjalne znaczniki - jeśli nakarmimy nimi stwora (najlepiej o tej samej barwie), wykorzysta on specjalną umiejętność, np. uśpi siebie i kolegę z drugiej strony.

Prawda, że zwariowane? Nic dziwnego, jeśli nie zrozumieliście do końca, na czym ta gra polega. Najlepiej przekonać się samemu, tym bardziej, że jest dostępna za darmo. Ja dodam tylko, że produkcja oferuje dwa tryby zabawy - niekończącą się rozgrywkę oraz próbę czasową. W obu skupiamy się na "żyłowaniu" poprzednich wyników.

No i na koniec ostrzegamy epileptyków - Monsters Ate My Condo od samego początku atakują gracza feerią barw, ciągłymi rozbłyskami etc. Na dodatek te szalone projekty potworów i naszego przewodnika, którym jest... palec. Dopełnieniem stylu przywodzącego na myśl najbardziej zwariowane anime jest ścieżka dźwiękowa. Najlepiej zobaczcie i posłuchajcie tego sami.

[inpl:gamerank rank="4.0"]

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy