Czas najwyższy: Koniec gier z "flappy" w tytule

Zarówno Google, jak i Apple postanowiło zrobić porządek z częścią deweloperów, którzy próbują zarabiać krocie na sukcesie Flappy Birda. Od teraz do marketów nie będą już trafiały gry i aplikacje z "flappy" w tytule.

"Flappy" dawno przestało być tylko częścią popularnego tytułu - określa się tak teraz cały gatunek gier inspirowanych Flappy Birdem. Niesamowicie łatwo je rozpoznać. Ich bohaterowie nigdy nie latają, raczej "podskakują" po stuknięciu palcem. Poziom trudności jest irytująco wysoki. Wreszcie: najczęściej tytuł zawiera albo słówko "flappy", albo "bird".

Reklama

Pod natłokiem setek gier i aplikacji tego typu firmy Google i Apple niemal jednocześnie podjęły opóźnioną decyzję: koniec. Od teraz każdy twórca, który próbuje przemycić wyeksploatowane już słowo kluczowe do tytułu swojego produktu, otrzymuje odmowę. Powód następujący: "próby wykorzystania popularności innej aplikacji".

Dla przypomnienia - nie ma to najmniejszego związku z Dongiem Nguyenem, twórcą Flappy Bird. Wietnamczyk nie raz zaznaczał już, że nie ma zamiaru wnosić pozwów o klonowanie swojego przełomowego hitu. To prawdopodobnie pierwszy raz w historii marketów mobilnych, kiedy właściciel sklepu zabrania używania słów kluczowych z własnej woli, bez wniosków twórcy oryginału.

Coś musiało jednak zostać zrobione. Gry typu Flappy Plane, Flappy Bee czy Flappy Bird Flyer są niegroźne - pobierający dostaje dokładnie to, czego oczekiwał po wklepaniu w wyszukiwarkę słówka "flappy". Inaczej ma się jednak sprawa z takimi aplikacjami, jak "Flappy Bird - Gift of Valentine's Day and Lover's Day". Nie mają żadnego związku z oryginałem (przytoczona aplikacja służy pstrykaniu zdjęć), a pieniądze z reklam generują właśnie dzięki podchwytliwemu tytułowi.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy