Abyss: The Wraiths of Eden

Artifex Mundi wypracowało sobie opinię rodzimego giganta wśród producentów mobilnych przygodówek hidden object, charakteryzujących się przepiękną oprawą audiowizualną i wciągającą fabułą. Studio dynamicznie się rozwija i efektywnie buduje coraz silniejszą pozycję na rynku. A jeśli strategia AM działa doskonale, po co ją zmieniać?

Wszak nie raz i nie dwa razy przekonaliśmy się, że lepsze jest wrogiem dobrego. Dlatego też najnowsza produkcja zabrzańskich deweloperów niczym nie zaskakuje, ale za to doprowadza do perfekcji te elementy, dzięki którym producenci z Górnego Śląska zasługują na najwyższą ocenę!

Reklama

Abyss: The Wraiths of Eden to kolejna gra w portfolio zabrzan, która pozwala nam wcielić się w kobietę. Protagonistka opowieści jest gotowa poświęcić własne życie, aby odnaleźć ukochanego, który zaginął podczas nurkowania. W ten sposób trafiamy do podwodnego miasta, które natychmiast budzi skojarzenia z legendarnym Rapture z pierwszej i drugiej części BioShocka. Inspiracja jest aż nadto widoczna, jednak graficy Artifex Mundi potrafili nadać lokacjom unikalnego charakteru, dzięki czemu przez cztery godziny, niezbędne do ukończenia gry, będziemy przemierzać ponure, tajemnicze i budzące niepokój miejsca, od których trudno jednak oderwać wzrok - lokacje jak zwykle wyglądają cudownie!

Oczywiście w Abyss nie mogło zabraknąć również pierwiastka fantastycznego - w tym wypadku są to demony, które opanowały niegdyś kwitnące miasto Eden. A zatem odnalezienie narzeczonego to nie wszystko - musimy jeszcze ujść z życiem!

Każdy, kto choć raz zetknął się z grą Artifex Mundi, szybko odnajdzie się wśród zagadek logicznych, rozmaitych rodzajów puzzli, minigierek oraz klasycznych zasad przygodówek hidden object. Cała historia podzielona (tradycyjnie) na rozdziały, jest przekonująca, spójna i logiczna, choć mam wrażenie, że twórcy mogli nieco bardziej przyłożyć się do efektów, wywołujących strach. Najczęściej spotykane rozwiązania w Abyss: The Wraiths of Eden są banalne i przewidywalne.

Produkcja Artfifex Mundi jest skierowana do graczy casualowych, a więc zagadki nie są specjalnie wymagające. Nawet "niedzielni gracze", którzy po raz pierwszy zetkną się z Abyss, nie będą mieli najmniejszych problemów z przejściem całej gry, a to ze względu na kilka różnych poziomów trudności do wyboru oraz znaczniki na mapie, dzięki którym wiemy, gdzie powinniśmy zajrzeć w danym momencie. Szkoda tylko, że zabrakło opcji szybkiego przemieszczania się pomiędzy lokacjami. Mam wrażenie, że jest to sztuczny i niewygodny sposób na rozciągnięcie (już i tak niedługiego przecież...) czasu, niezbędnego do doprowadzenia opowieści do końca...

Podsumowując, mamy do czynienia z zupełnie klasyczną, dobrze wykonaną i niewyobrażalnie wręcz wciągającą przygodówką, po zakończeniu której czujemy niedosyt - chciałbym, aby zabawa trwała dłużej... Pod względem audiowizualnym - rewelacja. W oczy rzucają się jednak wszystkie stare błędy, przywoływane przy okazji większości recenzji przygodówek Artifex Mundi. Niestety, mam wrażenie, że zabrzanie wypuszczają zbyt wiele łudząco podobnych do siebie gier w bardzo krótkim odstępie czasu. Może należałoby nieco zwolnić i skupić na produkcji jednej, ale za to wyjątkowej przygodówki dla fanów górnośląskiego teamu? Ja, jako jeden z nich, bardzo bym sobie tego życzył...

[inpl:gamerank rank="4.5"]

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy